Pierwsze 5 minut w Polsce. Jesteśmy w Przemyślu. Kupiliśmy bilety do Kielc z przesiadką w Krakowie. Wychodzę przed dworzec. Nie ma nikogo. Zdejmuję plecak, rzucam go na ziemię, w klęczkach zapalam jeszcze ukraińskiego papierosa. Popatrzyłam do góry. Stoją nade mną dwaj umundurowani panowie.
- Dzień dobry. Straż ochrony kolei. Czy nie wie pani, że nie wolno tutaj palić?
Wskazują coś na ścianie. Cholera! Usiadłam centralnie pod znakiem ZAKAZ PALENIA. Naprawdę go nie widziałam! Gdybym widziała, to bym nie paliła, nie? Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że dosłownie 2 metry dalej jest znak, że tam już można. Pod tą samą wiatą! Patrzę błagalnym wzrokiem. Naprawdę dopiero co zapaliłam tego papierosa. Proszę o upomnienie. Ale nie! Dostałam mandat 50 zł. I jeszcze, że są tacy dobrzy dla mnie, bo to najmniejszy mandat. Witamy w Polsce! Zabrali mnie do swojego biura i wypisali druczki. I do tego byli taaacyyyyy uprzejmi. Pani Katarzyno to i tamto. Dziwię się im tak naprawdę, bo Radek zaczął skakać jak głupi z aparatem krzycząc „ Nie bierz mandatu! Nie bierz mandatu! Nic ci nie mogą zrobić! Pokażemy zdjęcia!”. Ręce opadają.