Transport do Kuty udało nam się załatwić już pod pokładem. Tak naprawdę mięliśmy szczęście, ponieważ były wolne akurat 3 miejsca, a z powodu nocy, na lądzie mógłby być problem. Wytargowaliśmy cenę 100 000Rp od osoby za mały, ekskluzywny bus z klimatyzacją. Oprócz nas jedzie chyba kilku Japończyków. Udało nam się zasnąć, ale nagle obudziły mnie mdłości. Gdyby nie Piotrek, który dał mi koszulkę A4 na dokumenty, mogło się to bardzo źle skończyć. Dalej rzygam ryżem całą drogę. Nie życzę tego nikomu!
Droga była kręta i pagórkowata. Jedna z Japonek dała mi wodę i krople żołądkowe w proszku. Było trochę lepiej, ale jakby tego było mało, kierowca wysadził nas w jakiejś dziurze twierdząc, że jesteśmy w Denpasar. Od miejscowego dowiedzieliśmy się, że do miasta jest 10 km. Kierowca zażądał od nas dodatkowych 50 000Rp. Udało nam się wynegocjować 20 000Rp. Był z siebie wyraźnie zadowolony. Podróż trwała ok. 2 godzin. Ostatecznie wysiedliśmy w Kucie. Była już 4.
Długo szukaliśmy czegoś taniego do spania. Chłopaki poszli na zwiady, a ja, dogorywając, czekałam z plecakami na pustej ulicy. Wszędzie full, albo bardzo drogo. Mnóstwo ekskluzywnych hoteli z basenem. W końcu trafiliśmy do Beneyasa II, gdzie powitali nas dwaj śpiący recepcjoniści - jeden na kocu na podłodze, a drugi w obniżeniu lady. Dogadaliśmy się, że ze względu na tak późną porę, zapłacimy tylko połowę za tą noc. W sumie 60 000Rp za 3 osoby. Dostaliśmy bardzo przyzwoity pokój z balkonem, najładniejszy jak do tej pory, z rattanowymi fotelami, wiatrakiem i łazienką z prysznicem. Śniadanie w cenie.
Śpimy do 14.