Z Piotrkiem wstaliśmy wcześnie rano i poszliśmy nurkować. Ona na diving, a ja na snorkling. Wcześniej umówił się w Diving Buddha, prowadzonym przez białych, cena za nurmowanie 350 000Rp. Tam też poszliśmy. Dobraliśmy płetwy i resztę sprzętu i popłynęliśmy z cąłą grupą na środek morza. Wszyscy wspoczyli do wody, a ja zsotałam z trzema tutejszymi, którzy kierowali łódką. I rozpoczął się ubaw. Ponieważ nigdy w życiu nie widziałam maski i rurki, bałam się wskoczyć do wody i gdzieś popłynąć (biorąc pod uwagę, że jesteś,y na środku wielkiej wody). Założyłam płetwy i reztę i wyskoczyłam. Chłopaki obserwując moje wyczyny zdecydowali się dać mi kapok. (: Poczułam się lekko ipośledzona. Po chwili wyskoczył ktoś za mną i złapał mnie za rękę, żebym jednak coś zobaczyła. Zanurzyłam na chwilę głowę, zobaczyłam rafę i niebieskie rybki po czym szymbko wórciłam na pokład. Co za żenada! Za to Piotrek zachwycony. Widział rekina i żółwia.
Wróciliśmy na ląd. Nawet mi nie policzyli za ten snorkling (50 000Rp). Poszliśmy na obiad (nalesniki z czekoladą), po czym wróciłam sama do naszego pokoju, bo Piotrek miał jeszcze jedno nurmowanie.
Stojąc pod drzwiamu dobiegły mnie odgłosy z naszej łazienki. Podbiegła do mnie kobieta, od której wynajmowaliśmy i powiedziała, że przyjechal jakiś mężczyzna.
Radzio wlazł na Rinjani i już wrócił...