Geoblog.pl    olbin    Podróże    W kraju ge-cko (Indonesia)    Powrót do Kuty czyli czy powinniśmy mieć wąsy
Zwiń mapę
2009
21
wrz

Powrót do Kuty czyli czy powinniśmy mieć wąsy

 
Indonezja
Indonezja, Kuta
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14752 km
 
O 8 wyruszyliśmy public boat na Lombok. Na dworcu autobusowym w Bangsal czekali na nas naganiacze, tabuny turystów dzielili na grupy i wpychali je do minibusów. Nawet nie wiedziałam, że tyle osób kupuje bilety shuttle bus. Wpychali dosłownie. Nam (i 10 innym osobom) kazali wsiąść do bemo. 10 osób + plecaki + sam naganiacz = miałam kolana pod brodą dosłownie!!!
Droga do Senggigi jest wyjątkowo kręta, wąska i pod górę. Z jednej strony skały, z drugiej przepaść z palmami i małpami. Potoczyliśmy się. Przejechaliśmy 15 minut, samochód zrobił pyr pyr i zatrzymał się na środku drogi. Kierowca stwierdził "no petrol". Jasne, że tego nie mógł przewidzieć, skoro wszystkie wskaźniki, łącznie z prędkościomierzem, nie działają. Złapał chłopaka na motorowerze i wysłał go do wioski po benzynę. Wysiedliśmy na chwilę rozprostować nogi i okazało się, że jesteśmy nie lada atrakcją. Miejscowi zatrzymywali się i robili nam zdjęcia! A wkoło biegały małpy! W końcu wrócił chłopak z dwiema butelkami benzyny. Kierowca wlał ją do baku za pomocą liścia palmy...
Przesiadłam się na siedzenie obok kierowcy (nie wiem dlaczego się zwolniło, może ktoś wpadł do przepaści), skąd miałam lepszą widoczność, np kiedy samochód wpadał w lekki poślizg... Kierowca dumnie pokazał mi meczet w Mataram, że to jego kościół... Po mojej lewej stronie siedział starszy Duńczyk.
W końcu dotarliśmy do Lembar cali i zdrowi. A tu grupa wtłoczona pod namiot pije kawę. Pada deszcz. Prom ma być o 12, więc zaraz. Podróż planowo 5 godzin w moim hamaku.
W Padangbai znowu naganiacze. Tym razem wpakowali nas do minibusa, ale ścisku również nie brakowało. Do Kuty dotarliśmy o 19 z myślami, żeby przykleić sobie wąsy, aby właściciel rozbitego samochodu 2 tygodnie wcześniej nas nie rozpoznał.
Wysadzili nas w okolicach Poppies Lane. Rozpoczęło się szukanie hotelu. Na początku wszędzie było full. Po 15 minutach poszukiwań spotkaliśmy rudą Polkę z Włochem, których poznaliśmy u Fatimy... Powiedzieli, że przyjechali tu 2 dni temu i nigdzie nie było miejsc (szukali 2 godziny w centrum i na obrzeżach), więc mogą nas zaprowadzić do swojego hotelu, albo pomóc szukać gdzieś indziej. Podziękowaliśmy i że jakby co, to się spotkamy. Parę kroków dalej znaleźliśmy pokój za 150 000Rp, ostatni!, niesamowicie brudny i obskurny. Dobre i to.

Siedząc w nocy przed naszym pokojem na tarasie, kątem oka zauważyłam, że coś wielkości kota schodzi po ścianie z dachu obok. Zeskoczyło na ziemię, wdrapało się z powrotem, po czym przez dziurę wlazło do środka. Wielki, tłusty, czarny szczur!
Rano okazało się, że była to kuchnia...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
olbin
Kiki Olbínsky
zwiedziła 9% świata (18 państw)
Zasoby: 283 wpisy283 50 komentarzy50 1039 zdjęć1039 14 plików multimedialnych14
 
Moje podróżewięcej
24.09.2017 - 05.10.2017
 
 
26.12.2015 - 03.01.2016
 
 
12.12.2015 - 12.12.2015