Niebieski znak wskazuje dwa kierunki: Trieste, Slovenia...
Stanęliśmy przy autostradzie, trzymając tabliczkę z napisem Zagreb-Ljubljana. Zagreb z jednej strony, Ljubljana na odwrocie, aby w razie potrzeby można było szybko obrócić. Zatrzymała się para Francuzów żywcem wyjętych z filmu typu „Amelia, w starym malutkim samochodzie pomalowanym w kwiatki. Śmiesznym gestem rąk wykrzyknęli „peetiiittt” i pojechali. Uroczy!
W końcu znalazł się nasz transport. Trzy Włoszki jadące do SPA pod Ljubljaną. Godzina drogi i tak trafiliśmy na stację benzynową. Welcome in Slovenia. Para Polaków, również łapiących stopa, wracająca do domu. Siedzieliśmy pod drzewem, kiedy zawołali „macie transport!”. Zaczepili faceta, który jechał do Novego Mesta. Byliśmy jego pierwszymi pasażerami na gapę w życiu.
Podróż do Banja Luki usłana była stacjami benzynowymi.